I tak oto kończymy nasz tegoroczny sezon koncertów plenerowych. Miejscowość Zapceń k. Bytowa, była ostatnią, którą odwiedziliśmy w tym roku z naszym programem DISCO LATO. Energetyczne widowisko porwało do tańca mieszkańców, choć byli i tacy, którzy razem z nami także ochoczo śpiewali. Miło nam było poznać miejscową publiczność. Byliśmy tam po raz pierwszy i mamy nadzieję, że nie ostatni. Nawet pogoda sprzyjała, bo w ostatni weekend września nie zawsze przecież można liczyć na bezchmurne niebo i temperatury rzędu 20st. Niezwykle miłe było również to, że na miejscu spotkaliśmy członków naszych małych fanklubów z różnych stron Pomorza (Człuchów, Chojnice, Przechlewo, Kościerzyna, Czarne) można było poczuć się jak w domu 😉 Już nie możemy się doczekać przyszłorocznego lata i również gorących imprez.
Nasze ukochane Lutowo. Niewielka miejscowość w kujawsko-pomorskiem w gminie Sępólno Krajeńskie. Byliśmy tam dopiero drugi raz, ale już na samą myśl, że tam znowu pojedziemy, serce radowało się pod niebiosa. Tamtejsza publiczność ma coś takiego w sobie, że artysta wyściskałby ze szczęścia wszystkich. Niezwykła atmosfera, gościnność, życzliwość, uśmiech… to wszystko w maleńkim Lutowie, gdzieś na skraju lasu. Nawet pogoda, która popsuła szyki organizatorom – w ostatniej chwili imprezę trzeba było przenieść z pleneru, do małej sali Wiejskiego Ośrodka Kultury – i spowodowane tym ograniczenia w ilości osób, które mogły nasz koncert obejrzeć, nie spowodowały, aby coś mogło się nie udać. BYŁO FANTASTYCZNIE. A obiad, którym nas poczęstowano – był wyśmienity!!! Dziękujemy za zaproszenie i do zobaczenia niebawem…
Wielkopolska po raz kolejny. I tak oto dotarliśmy do gminy Przemęt koło Wolsztyna. Potężne wydarzenie z traktorami w tle, wszak wrzesień na zachodzie Polski to czas świąt dożynkowych i imprez rolniczych. Było inaczej niż zwykle, co nie oznacza, że gorzej. Tym razem organizator zaproponował nam zagranie programu HITy PRLu. I tak z miejscowej sceny wybrzmiały m.in. „Parostatek”, „Yambalaya”, „Nie liczę godzin i lat” oraz „Niebo z moich stron”… Nie zabrało też naszej Maryli
Kolejne urocze miejsce naszej letniej trasie koncertowej. Tym razem zagościliśmy na Lubelszczyźnie. Miła przygoda w regionie, w którym nieczęsto bywamy. Tradycyjne dożynki zbiegły się z festynem, podczas którego wystąpiliśmy z programem HITY PRLu. Dziękujemy organizatorom za zaproszenie i za gościnę. Specjalne pozdrowienia pragniemy przesłać jednak do pań z zespołu „Głuskowianki”, które w finale koncertu, wystąpiły razem z nami na scenie. Były też maluchy z miejscowego przedszkola… i było bardzo rodzinnie
Kolejny koncert za nami. Tym razem zagościliśmy na Ziemi Lubuskiej, w gminie Czerwieńsk, a dokładniej w uroczej miejscowości Nietków k. Zielonej Góry. Już od samego początku wiedzieliśmy, że będzie fajnie, ale że aż tak…
Przyjechaliśmy ze sporym zapasem (wiadomo korki, sezon turystyczny), organizatorzy od razu przywitali nas zastawionym stołem. Grzechem byłoby odmówić sobie takich smakołyków.
No, ale przyjechaliśmy tam w końcu zagrać koncert, a nie zajmować się degustacją lokalnych wypieków… Aż tu nagle okazuje się, że jest małe opóźnienie. Dla nas to nic nowego, bo rzadko kiedy koncerty rozpoczynają się o czasie. Z 20 minut zrobiła się godzina, zapadł zmrok, a wśród publiczności pozostała spora grupa roztańczonej młodzieży. My tymczasem mieliśmy zagrać program HITY PRLu, który z założenia adresowany jest do „siedzącej” publiczności i wiekowo nieco starszej niż ta obecna na festynie. Cóż zrobić. Krótka narada z organizatorami. ZMIENIAMY PLAN! Zamiast „hitów” zagramy „disco” czyli zupełnie inny program, ale naszym zdaniem lepiej pasujący do zastanych okoliczności.
Zrobiliśmy to z duszą na ramieniu, bo NIGDY dotąd nie zmienialiśmy programu w dniu koncertu, a tym bardziej na 5 minut przed wejściem na scenę. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę! Szalony koncert, szalona publiczność, szalona zabawa. I to chodziło. Na koniec zagraliśmy także kilka starszych piosenek z programu „Hity PRLu”.
Chcielibyśmy gorąco podziękować organizatorom i publiczności za zaproszenie, gościnę, uśmiech i radość, którą nas obdarowaliście. Mamy nadzieję… do rychłego zobaczenia.
Dokładnie 723 kilometry mieliśmy do pokonania, aby dotrzeć na miejsce naszego kolejnego koncertu. Tym razem pojechaliśmy do Uścia Gorlickiego k. Nowego Sącza. Dla nas to taka mała egzotyka, ponieważ rzadko grywamy w górach. Ale jak już tam pojedziemy, to zawsze jest fajnie. Szkoda tylko trochę słabej frekwencji. Dzień wcześniej w tym regionie przeszły potężne ulewy i zeszły nawet lawiny błotne, dlatego słana obecność mieszkańców nie dziwi – mieli w końcu inne problemy na głowie. Ci, którzy byli sprawili nam natomiast miłe przywitanie, pełne uśmiechu i życzliwości. W sposób szczególny pozdrawiamy nasz lokalny fan klub, czyli pani z KGW Brunary.
Najnowsze komentarze